Grupa Adweb – tragiczna historia jej upadku

Awarie, Hosting25 maj 202214 min. czytania

Do 2016 roku grupa Adweb była jednym z najważniejszych graczy na polskim rynku hostingowym. Marka była obecna na rynku ponad 14. lat, a do jej upadku przyczyniła się wielka awaria, która rozpoczęła się pod koniec lutego 2016 roku. Wystarczyło kilka tygodni, a Adweb zakończyło swoją działalność. Niestety blisko rok po wielkiej awarii cała historia znalazła swój tragiczny finał. Dokładnie 24 lutego 2017 roku po walce z ciężką chorobą zmarł Bartłomiej Juszczyk – założyciel Adweb. 

27 lutego 2016 – ważna data w historii polskiego internetu

Bez wątpienia data 27 lutego 2016 roku zapisała się w historii polskiego internetu na zawsze. To wówczas z dnia na dzień przestały działać serwery firmy Adweb i klienci hostingu 2be.pl stracili dostęp do swoich serwisów internetowych, poczty oraz danych. Szok był tym większy, że przez lata grupa Adweb reklamowała się jako niezawodny dostawca usług hostingowych na polskim rynku. Przy okazji chwalono się nowoczesną i super bezpieczną serwerownią GTS Energis, a także stabilnymi łączami internetowymi. Miało to być gwarancją działania stron internetowych przez 99,96%, jednak jak się później okazało, były to tylko piękne słowa marketingowe, a życie napisało zupełnie inny scenariusz. 

Komunikacyjny galimatias

Od początku awarii Adweb do sieci przedostawały się sprzeczne i niezrozumiałe komunikaty. Sugerowało to, że właściciele firmy utracili kontrolę nad tym, co się dzieje lub nie o wszystkim wiedzą. Najbardziej widoczne było to na oficjalnych kanałach Bartłomieja Juszczyka w mediach społecznościowych. Obserwowanie niezrozumiałych i emocjonalnych komunikatów w takiej sytuacji musiało budzić wątpliwości klientów oraz pogłębiać ich stan zmartwienia. Znaleźli się w kropce i nie wiedzieli, na ile poważna jest awaria oraz czy ich zasoby w sieci są odpowiednio zabezpieczone. Komunikacyjny galimatias spotęgował problem. 

Włam do serwerowni czy na serwery?

Na pierwszy komunikat CEO grupy Adweb Bartłomieja Juszczyka nie trzeba było długo czekać. Założyciel firmy udostępnił emocjonujący wpis na swoim koncie na Facebooku, gdzie informował o włamaniu do serwerowni w Warszawie. Wpis sugerował, że sytuacja była niezależna od pracowników Adweb i zaburzenie działania hostingu wynika z działania osób trzecich. Ponadto Bartłomiej Juszczyk uspokajał setki, jeżeli nie tysiące klientów usług hostingowych, że sytuacja niedługo wróci do normy. Następne tygodnie pokazały, że nic nie wróciło już do stanu sprzed 27 lutego, a tysiące osób utraciło dane, serwisy internetowe i inne zasoby. Bezpowrotnie.

Sam atak nie dotyczył też fizycznej serwerowni, jak mogło się wydawać. Przyczyna była znacznie groźniejsza, ponieważ do włamania doszło na serwerach, a osoby z zewnątrz otrzymały dostęp do panelu administracyjnego. Bardzo szybko infrastruktura sieciowa firmy przestała działać. 

Klienci hostingu 2be.pl i problemy z pocztą

W pierwszych dniach po awarii usług hostingowych 2be.pl przez kilka dni klienci mieli ograniczony dostęp do swojej poczty elektronicznej. Gdy w sieci pojawiał się komunikat władz firmy, że ta część usług została przywrócona, to okazywało się, że działa wybiórczo i tylko przez chwilę, po czym znowu jest wyłączana. Sytuacja ta sprawiła, że wiele podmiotów gospodarczych nie mogło normalnie funkcjonować, a ich przedstawiciele stracili dostęp do historii komunikacji. Nie trzeba pisać, jak duże straty finansowe to spowodowało. 

Po tygodniu sytuacja z usługami poczty elektronicznej wcale się nie poprawiała. Maile działały tylko wybranym osobom i to w ograniczonej formie. Panel często się zawieszał, a archiwalne maile wydawały się bezpowrotnie stracone. Na tym etapie wciąż nie można było korzystać z większości stron internetowych osadzonych na hostingu od grupy Adweb. 

Serwery i backupy wyczyszczone

Kilka dni po wystąpieniu awarii i bezskutecznej próbie jej naprawy, Bartłomiej Juszczyk zdecydował o podaniu kolejnych informacji. Tym razem przyznał, że serwery firmy oraz backupy zostały wyczyszczone, a do włamania doszło przez Roota. To bardzo niepokojące słowa, które wskazują na to, że klienci usług hostingowych 2be.pl mogą mieć ogromny problem z odzyskaniem swoich historycznych zasobów. 

W zaistniałej sytuacji władze grupy Adweb zdecydowały się na stawianie całej infrastruktury na nowo przy pomocy doświadczonych adminów z Warszawy, którzy dołączyli do organizacji. Poczta wciąż działała częściowo na POP3, a większość stron internetowych klientów pozostawała nieaktywna. Sytuacja stawała się dramatyczna i wiele wskazywało na to, że są one już nie do odzyskania. To kolejny powód do tego, aby klienci we własnym zakresie robili backupy i w tym zakresie korzystali z usług minimum dwóch niezależnych dostawców. To sposób na zwiększenie bezpieczeństwa swoich zasobów i uniknięcie powtórki sytuacji, która miała miejsce w lutym 2016 roku w 2be.pl. 

Informacje o awarii w głównych mediach w Polsce

Mijały kolejne dni awarii 2be.pl, a informacje o niej stopniowo przedostawały się do największych mediów w Polsce. Sytuacją zainteresowała się także redakcja Polsat News. Na stronie internetowej redakcji pojawił się obszerny artykuł dotyczący usterki, pierwszych dni walki z jej wyeliminowaniem, a także słów Bartłomieja Juszczyka, który sugerował, że za wystąpienie problemów odpowiadają byli pracownicy Adweb. Miała to być próba szantażu właściciela ze strony byłego pracownika, który czuje się niesprawiedliwie potraktowany. 

Wielotysięczne straty klientów i słabnąca pozycja 2be.pl

Z każdym kolejnym dniem rosły straty, które ponosili klienci usług hostingowych 2be.pl. Choć Bartłomiej Juszczyk zapewniał, że stanowią one mniejszy procent przychodów w całej grupie Adweb, to jednak jej pozycja drastycznie słabła. Klienci zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji i w sieci pojawiały się informacje o możliwości stworzenia pozwu zbiorowego. Osoby korzystające z hostingu ponosiły straty i zasadne było to, że chciały ubiegać się o duże odszkodowania. Na tym etapie nie było wiadomo, czy firma jest ubezpieczona na wypadek takich awarii i jak to wpłynie na jej utrzymanie się na rynku. 

Czy pozbycie się administratora mogło mieć wpływ na wystąpienie awarii?

Na dwa miesiące przed wystąpieniem awarii, która wstrząsnęła polskim internetem i grupą Adweb, jej szef Bartłomiej Juszczyk zerwał współpracę ze stałym administratorem. Było to ryzykowne posunięcie, ponieważ nie zagwarantowano sobie płynnego wejścia w jego rolę innej doświadczonej osoby, która dobrze znałaby infrastrukturę od środka. Możliwe, że to także miało wpływ na to, że doszło do awarii, a próby jej usunięcia były tak nieudolne. W momencie awarii na portalach internetowych znajdowało się ogłoszenie dotyczące poszukiwania nowego administratora do systemu Linux. 

Strony www nie zostaną przywrócone

Dziesiątego dnia awarii grupa Adweb poinformowała, że z dużym prawdopodobieństwem strony internetowe oraz zapisane na nich zasoby zostały utracone bezpowrotnie i nie zostaną przywrócone. Już na tym etapie domeny traciły swoją wartość i pozycje w organicznych wynikach wyszukiwania Google. Strony nie działały, więc leciały ostro w dół i jest to zgodne z wytycznymi amerykańskiej firmy i jej algorytmami. 

Według dostępnych informacji, dane na serwerach zostały nadpisane w taki sposób, że praktycznie niemożliwe było ich odzyskanie. Dziesiątego dnia awarii jedyną nadzieją było to, że jeden z włamywaczy eksportował dane na zewnętrzne serwery Hekko. Przedstawiciele firmy hostingowej Hekko wyrazili swoją chęć do pomocy poszkodowanemu konkurentowi, jednak nie otrzymali wystarczających danych technicznych, aby spróbować odzyskać dane. Sytuacja była coraz bardziej dramatyczna, a działanie władz grupy Adweb i ich apele o pomoc przypominały raczej komedię. 

Co przynosiły kolejne dni?

Kolejne dni awarii nie przynosiły żadnych przełomów. W sieci pojawiały się niepokojące wypowiedzi Bartłomieja Juszczyka, a poza Polsatem sprawą zainteresował się także TVN. Obie stacje przygotowywały materiał o grupie Adweb, awarii, a także sytuacji klientów. Według przecieków do internetu, z firmą żegnali się kolejni pracownicy, a wielu z nich odchodziło na L4. Taka sytuacja mogła mieć związek ze zdenerwowaniem klientów oraz wystawieniem pracowników na pierwszy ogień. Choć władze Adweb informowały, że z powodzeniem odzyskiwały kolejne dane, to jednak klienci zaprzeczali tym rewelacjom. Firma zablokowała także swoją infolinię. 

Klienci łączą siły na Facebooku

Liczne grono poszkodowanych klientów zaczęło łączyć siły na portalu Facebook. Powstała na nim dedykowana grupa „Poszkodowani przez Adweb”. Jednocześnie Bartłomiej Juszczyk zwlekał ze złożeniem zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, co sugerowało, że to wewnętrzne niedopatrzenie i problemy odpowiadają za całą sytuację. Klienci na Facebooku rozpoczęli procedurę przygotowywania się do złożenia pozwu zbiorowego przeciw Bartłomiejowi Juszczykowi. 

Straty można było powoli liczyć w milionach złotych, a wielu klientów usług hostingowych stanęło pod ścianą. W przypadku usług internetowych lub rynku e-commerce, zaistniała sytuacja mogła spowodować ich zamknięcie. 

Polityka bezpieczeństwa w grupie Adweb już wcześniej mogła budzić wątpliwości

Jak się okazuje, wdrożona polityka bezpieczeństwa w infrastrukturze grupy Adweb już wcześniej mogła budzić pewne wątpliwości. Informacje na ten temat przekazał były dyrektor IT firmy oraz administrator. Zwrócił uwagę również na wcześniejsze problemy z pocztą, które mogły być efektem lat zaniedbań w zakresie gwarancji bezpieczeństwa zasobów na serwerach. 

Kolejnym niepokojącym sygnałem było oświadczenie Pawła Odora z Kroll Ontrack. Według Bartłomieja Juszczyka firma ta stwierdziła, że odzyskanie danych jest niemożliwe. Jak się później okazało, szef Adweb nie zdecydował się na skorzystanie z profesjonalnej ekspertyzy i wsparcia zewnętrznego partnera, ponieważ kwota usługi wynosiła kilkaset złotych. Jednocześnie wprowadzał opinię publiczną w błąd, co sugerowało, że kompletnie nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu lub utracił nad wszystkim kontrolę. 

Wcześniejsi administratorzy zaprzeczyli działaniom na szkodę Adweb

Po 18 dniach od awarii głos zabrali przedstawiciele firmy JMKComputerate sp. z o.o., która świadczyła prace naprawcze serwerów na niedługo przed pojawieniem się problemów. Firma stanowczo zaprzeczyła jakoby działała na szkodę firmy Adweb i tym samym odcięła się od sensacyjnych doniesień Bartłomieja Juszczyka, który sugerował, że to JMKComputerate sp. z o.o. może stać za wystąpieniem awarii. Współpraca obu firm została zakończona przedwcześnie, ponieważ Bartłomiej Juszczyk chciał negocjować stawkę godziny pracy zewnętrznych specjalistów i wyraźnie ją zaniżyć. Była to sytuacja nie do przyjęcia. Ponadto szef grupy Adweb był jedyną osobą, która dostała dane dostępowe do użytkownika Root. Przedstawiciele JMKComputerate sp. z o.o. pokazali także, że kwota rozliczenia z firmą Juszczyka była blisko dwukrotnie niższa, niż ten sugerował w wywiadach. Szef Adweb odrzucił także propozycję pomocy w walce ze skutkami awarii. 

Odzyskiwanie szczątkowych danych 

Na około trzy tygodnie po wystąpieniu awarii zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o tym, że klienci stopniowo odzyskują dostęp do wybranych zasobów i danych sprzed usterki. Były to dobre informacje, choć liczba klientów nie była jeszcze wysoka. Bazy były nieuszkodzone i zaktualizowane na dzień 26 lutego, co mogło być dobrym prognostykiem. Niestety wciąż nie wykonano progresu w zakresie ponownego uruchomienia stron internetowych. 

Jak się okazało, grupa Adweb działała bardzo nieudolnie w zakresie tworzenia backupów i ich zabezpieczenia. W zasobach firmy znajdowały się tylko kopie stron internetowych z czerwca 2015 roku, jednak w mocno ograniczonym zakresie, ponieważ pochodziły z jednego serwera. Tym samym tylko niewielka część klientów mogła liczyć na odzyskanie widoku stron sprzed kilku miesięcy. 

Uruchomienie strony hostingu 2be.pl po miesiącu

Dopiero po niespełna miesiącu po awarii ponownie uruchomiono stronę hositng.2be.pl. O fakcie za pośrednictwem Facebooka poinformował Bartłomiej Juszczyk. Niestety mimo upływu czterech tygodni, wciąż nie wiadomo było co z danymi klientów oraz jak będzie wyglądała procedura odszkodowawcza. W komunikacji przeważał chaos, a coraz więcej sygnałów sugerowało, że grupa Adweb zbliża się do końca swojego istnienia. Nie zmieniał tego nawet fakt, że ponownie uruchomiono stronę hostingową. Zaufanie do marki było na tak niskim poziomie, że praktycznie nie sposób było je odbudować. 

Kolejne problemy w okresie Świąt Wielkanocnych 

Gdy wydawało się, że sytuacja jest trudna, ale się ustabilizowała, to nastąpił kolejny nieoczekiwany zwrot. W okresie Świąt Wielkanocnych klienci ponownie stracili dostęp do swoich kont poczty elektronicznej, a szanse na odzyskanie przez nich swoich danych praktycznie spadły do 0. Na początku kwietnia okazało się, że Bartłomiej Juszczyk zdecydował się na postawienie nowej strony, dlatego nie można było zalogować się do poczty, czy też do panelu administracyjnego za pomocą starych haseł i loginów. Wszystko trzeba było tworzyć od podstaw. 

Materiał w TVN

Kolejnym epizodem sagi o problemach grupy Adweb był program, który na swoich kanałach wyemitowała stacja TVN. Miało to miejsce 2 kwietnia 2016 roku, a w trakcie programu widzowie mogli zapoznać się z historią marki, skalą aktualnej awarii, a także z wypowiedziami pokrzywdzonych klientów, których straty znacznie rosły. Wielu z nich musiało zamknąć swoje biznesy. 

Problemów ciąg dalszy

Mijały następne dni, a skala problemów Adweb, zamiast maleć, systematycznie rosła. Ponownie przestały działać skrzynki pocztowe, a także strony internetowe podmiotów należących do grupy, w tym 2be.pl oraz adweb.pl. Wystąpienie tych problemów było spowodowane tym, że zewnętrzne podmioty zawiesiły współpracę z Adweb. Prawdopodobnie wynikało to z braku wypłacalności spółki, choć informacje te na tym etapie jeszcze nie zostały potwierdzone. 

Próby sprzedaży bazy domen 

Kolejnym krokiem Bartłomieja Juszczyka były próby wyprzedaży bazy domen klientów Adweb. Szef firmy oferował takie transakcje innym firmom hostingowym działającym na polskim rynku. Była to jawna przesłanka ku temu, że sytuacja finansowa i organizacyjna grupy jest na tak słabym poziomie, że próba sprzedaży domen może być dla niej ostatnim ratunkiem. Ponadto klienci mieli bardzo duży problem z uzyskaniem kodów authinfo. Było to możliwe tylko po bezpośrednim kontakcie z NASK, ponieważ firma Adweb zamknęła kanały komunikacji oraz swoje biuro. Tysiące osób zostały na lodzie z niepewną sytuacją, co do swoich biznesów, domen i zasobów. W sieci zaczęły pojawiać się informacje o sprzedaży bazy domen firmie EuroDNS, jednak nie zostały potwierdzone. Z drugiej strony grupa Mobimo i blog HostingNews przygotował ofertę dla osób, które dotychczas korzystały z możliwości grupy Adweb. 

Wypowiedzenie umowy przez NASK

Choć musieliśmy poczekać na to ponad 2 miesiące, to jednak 28 kwietnia ostatecznie stało się to, co nieuniknione. Mimo że dwa dni wcześniej prezes Adweb poinformował, że usługi firmy zostały postawione i ponownie działają, to jednak stracone dane przepadły. Konsekwencją tego było wypowiedzenie umowy Adweb przez NASK, czyli Krajowy Rejestr Domen. Zgodnie z oficjalną informacją, wszyscy abonenci domen w grupie mogą wystąpić w ciągu 30 dni do NASKu o wydanie kodów authinfo. 

Koniec Adweb?

Dokładnie 29 kwietnia 2016 roku nastąpił koniec grupy Adweb. Bartłomiej Juszczyk po 14. latach prowadzenia firmy zdecydował o jej zamknięciu i był to efekt awarii, która dotknęła infrastrukturę sieciową marki 26 lutego tego samego roku. Tym samym potwierdziły się informacje o tym, że Bartłomiej Juszczyk kompletnie nie kontroluje sytuacji oraz awaria go przerosła, a zabezpieczenie finansowe i prawne firmy nie istnieje. Po wypowiedzeniu umowy przez NASK szef Adweb stracił również możliwość sprzedaży portfolia ponad 10 tysięcy domen, co było dla niego przysłowiowym gwoździem do trumny. 

Kolejny etap sagi to wycofanie się z informacji o zamykaniu grupy Adweb. Bartłomiej Juszczyk na łamach portalu WirtualneMedia.pl temu zaprzeczył i podał sensacyjną informację, że w wyniku awarii firma straciła tylko 10% swoich klientów. Rzeczywistość jednak była zupełnie inna. 

Szef Adweb nie podbił Allegro

Z jednej strony Bartłomiej Juszczyk informował o tym, że jednak nie zamyka Adweb, a z drugiej na portalu Allegro rozpoczął wyprzedaż sprzętu biurowego. Co ciekawe, znacznie zawyżał jego ceny. Na swoim profilu informował o tym, że ceny są niższe od rynkowych o 20-30%, ale dochodziło do sytuacji, że sprzedawany przez niego używany sprzęt miał cenę wyższą o 300% od nowego modelu. Takie działanie jest sprzeczne z regulaminem Allegro, dlatego aukcje Bartłomieja Juszczyka szybko zostały zamknięte. Pod tym względem, zdecydowanie nie podbił tej platformy sprzedażowej. W sieci pojawiały się także informacje o tym, że Bartłomiej Juszczyk wyprzedaje domeny na aftermarket.pl. 

Czy Bartłomiej Juszczyk był szantażowany?

W całej sytuacji Bartłomiej Juszczyk stawiał się w roli osoby poszkodowanej. Uważał, że doszło do perfidnego sabotażu i ktoś chce wymusić na nim określone działania. Gdy przed wystąpieniem awarii pojawiły się już niepokojące symptomy związane z serwerami, o wsparcie poprosił zewnętrznych administratorów. Zdaniem pokrzywdzonego ci mieli wystawić zawyżone faktury z jednodniowym terminem płatności, a zwłoka w niej sprawiła, że włamali się na serwery 2be.pl, aby wymusić zapłatę wynagrodzenia na Juszczyku. Wydaje się, że to dość nieudolna i mało prawdopodobna teza. 

Słaba reklama kolejnego biznesu właściciela

Założyciel grupy Adweb Bartłomiej Juszczyk równolegle prowadził kilka biznesów. Wśród nich znajdowała się również agencja PR w zakresie komunikacji kryzysowej PR Vanugard. Jej strona również została wyłączona, a komunikacja w przypadku 2be.pl pozostawiała wiele do życzenia. Na pewno nie była to dobra reklama usług PR i raczej przykład ten uwidocznił, jak nie należy postępować w takich sytuacjach. 

Brnięcie w zaparte

Choć wszystkie fakty były przeciw Bartłomiejowi Juszczykowi, to jednak właściciel Adweb wciąż brnął w zaparte. Wydaje się, że kreował własną rzeczywistość i na kilka miesięcy po awarii, informował, że jego firma odnosi stabilne zyski i cały czas poszerza portfolio klientów. Jednocześnie jej strony nie działały, więc trudno było w to wierzyć. Wydaje się również, że pozwu zbiorowego również nie było, a na drogę sądową zdecydowały się wstąpić pojedyncze osoby. Pod tym kątem, Bartłomiejowi Juszczykowi się upiekło. 

Tragiczny finał – śmierć Bartłomieja Juszczyka

Smutny finał tej historii nastąpił 24 lutego 2017 roku. Tego dnia zmarł Bartłomiej Juszczyk, który na przestrzeni wcześniejszych 12. miesięcy musiał borykać się z wieloma kryzysami i często wystawiał się na lincz środowiska internetowego i biznesowego w Polsce. Po czasie okazało się, że ówczesny właściciel Adweb zmagał się w poważną chorobą i nie zawsze był w stanie kontrolować swoje zachowanie. Być może to było powodem niezrozumiałych wpisów w mediach społecznościowych, czy słownych wojenek prowadzonych z innymi osobami z branży. Bartłomiej Juszczyk od lat zmagał się z chorobą genetyczną, która atakowała zakończenia nerwowe i mózg. Zmarł w wieku 39 lat. Nie miał dzieci. Został pochowany na cmentarzu w Batowicach przy ul. Reduty. 

Do dziś nie do końca wiadomo, co stało się z grupą Adweb, a także z innymi firmami, którymi bardziej lub mniej udolnie zarządzał Bartłomiej Juszczyk. Informacje na ten temat owiane są tajemnicą. 

Artykuł przygotowany na podstawie materiałów autorstwa Marcina Zmaczyńskiego pochodzących z poprzedniej wersji serwisu HostingNews.pl.